Obserwatorzy

środa, 10 sierpnia 2016

Rozdział 4

Liam nie wierzył czarownikowi. Bo czemu niby dwaj zwiadowcy pałętali się po kraju w poszukiwaniu Victorii? Po co Mike został Zwolennikiem Atona? No i czego chciał od niego Stephen? Te pytania go nurtowały, ale on w głębi serca znał odpowiedzi na te pytania. Dowiedział się również, że jest czarownikiem a Alphonse chce go uczyć. Przyjaciel tego idioty Alphonse'a, Kuna miał zaprowadzić go do tajnego pomieszczenia magii. Kuna postanowił zabrać go tam w dość nietypowy sposób, albowiem związał Liama a na jego głowę dał worek, by ten nic nie widział. Właśnie tam młody Ferox dowiedział się, że ma zdolności magiczne.
Halo?
I to tyle, żeby schować się przed Alphonse'm. Postanowił nie odpowiadać.
HALO! LIAM SŁYSZYSZ MNIE?!
Zatkał uszy. To bolało jak ktoś krzyczał ci w myślach. Nie miał ochoty rozmawiać z Alphonse'm. 
- Nie ruszaj się, Ferox - głos. Znał go aż zbyt dobrze.
- Ladro.- Wysyczał
~~~
Lenno Norgate
Sam Black szedł drogą do swojej jadłodajni. Prowadził ją sam. Pamiętał jak młoda piętnastoletnia dziewczynka pracowała w kuchni. Wtedy gdy jadłodajnia kojarzyła mu się z pasją, którą rozwijał, miłością do swojej żony, która zmarła przedwcześnie i radością. Czystą radością która zawsze pchała go do przodu i którą zawsze zarażała Mia, która była dla niego jak córka. Teraz jadłodajnia kojarzyła się mu z jednym, z Mią. Która została porwana sześć lat wcześniej. Tęsknił za nią. Teraz miałaby dwadzieścia jeden lat. Tęten kopyt roznoszący się po okolicy przerwał jego rozmyślania. Dwa konie i dwóch jeźdźców. Ubrani byli w zwiadowcze płaszcze. Mieli łuki i strzały. Wiedział, że to zwiadowcy. Jeden z nich zdjął kaptur. Wydawał się znajomy. Tak, widział go już kiedyś. Tamtego dnia gdy ją porwali. Gdy był jeszcze uczniem. Tylko,że wtedy nie zdjął kapturu. Dlaczego więc jego twarz była dla niego tak znajoma? Był pewien, że gdyby zmienił mu kolor oczu na zielony pomyliłby go z kimś innym. Jeden z zwiadowców powiedział:
- Szukamy pewnej osoby... Kobiety - powiedział starszy z nich - Victorii Insanis, może o niej słyszałeś?
- Tak... ale dlaczego ona was interesuje? Była dobrą osobą. Nie skrzywdziłaby muchy.
- Nieważne. Przepraszam nie przedstawiłem się - zwiadowca uśmiechnął się - Nazywam się Gilan, A ten obok nazywa się...
- Will - przerwał mu chłopak który wydawał się Samowi znajomy. Sam ruchem ręki oznajmił im, że mogą zejść.
- Myślę, że jesteście głodni - powiedział - jestem właścicielem jadłodajni, zapraszam was na obiad.
~~~
Łzy płynęły po jej policzkach. Była w Araluenie. Marzyła o tym od 6 lat. Od tamtego pamiętnego dnia. Pamiętała zapach pieczeni, robioną zgodnie z recepturą jej ojca. Chciała wrócić do jadłodajni, do lenna Norgate. Ale przede wszystkim do taty. teraz musi znaleźć Ladra. Bo zgodziła się pomóc.
Usłyszała kroki. Było późno. Wszyscy powinni spać. Kroki zbliżyły się, a oczom Mii ukazał się blondyn z szarymi oczami. Blase zbliżył się do niej. Mia uśmiechnęła się na widok swojego najlepszego przyjaciela. Gdy chłopak ją zauważył zatrzymał się gwałtownie.
- Mia? to ty nie śpisz? - zapytał ją.
- Śpię duchowo - powiedziała. Blase zamrugał. - żartuję.- chłopak dźwignął brew. Rozmawiali jeszcze kilka minut, po których Blase oznajmił, że jest zmęczony i idzie spać. Gdy jego kroki ucichły, Mia sama zorientowała się, że jest zmęczona. " Dobrze " pomyślała " jutro poszukiwania Ladra, dobranoc gwiazdy, czas spać"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po pierwsze: Przepraszam, że tak późno!
Po drugie: Jestem idiotą, i nie poinformowałam was ludzie, o tym, że mnie nie było. Na początku, pojechałam na wakacje. Potem śdm, a później pielgrzymka. Sorry!
Liberati