Obserwatorzy

piątek, 29 kwietnia 2016

Prolog

                                             

Sama Black obudziło pukanie. dźwignął się z łóżka i marudząc powlekł się do drzwi.
Zdjął z kołka płaszcz i wyszedł na zewnątrz. Chłód zakradł się mu pod ubranie ale nie zwrócił na to uwagę. Zobaczył kobietę ubraną w łachmany, na brzuchu miała tkaninę przesiąkniętą krwią. Spojrzała na niego i wyszeptała:
- chodź - i pobiegła w stronę lasu. mężczyzna bez wahania pobiegł za nią, po drodze zastanawiając się czy to był dobry pomysł. Kobieta zatrzymała się i zaczekała na niego. gdy ją dogonił rzekła
- chodź - pociągnęła go za rękę.- nie ma czasu- wyglądała na przerażoną, pobiegli dalej.
- na co nie ma czasu?- mruknął. Po chwili wbiegli do lasu. Sam zatrzymał się i spojrzał na księżyc.
odwrócił się w stronę kobiety. Ta stała i patrzyła na niego, po policzkach spływały jej łzy
-nie ma czasu, chodź - wbiegła do lasu. pobiegł za nią . kobieta biegła i biegła aż znaleźli się na polance oświetloną pochodniami. Zanim wszedł na polankę kobieta zatrzymała się. Cofneła się o dziesięć kroków i schowała się za krzakiem. mężczyzna instynktownie zrobił to samo. spojrzał na nią. brązowe włosy otaczały jej twarz, była blada a po policzkach spływały jej łzy. zielone oczy spoglądały na niego wyczekująco.
- wiem, że nie jest pan moją rodziną ani znajomym, ale mam do pana prośbę...
-jaką?- odpowiedział. Na widok zrozpaczonej twarzy kobiety nie mógł odmówić.
- zaopiekuj się nią- wyszeptała i wcisnęła mu do rąk małe dziecko owinięte w kocyk.
-dobrze- usłyszał krzyki i tupot stup.
- odciągnę ich uwagę, ty wracaj do domu
-ale...- nie dokończył. Kobieta wybiegła z krzaków i gwizdnęła przeciągle. po chwili tupoty stup się oddaliły.Cicho wyszedł z krzaków i pobiegł przed siebie. Dopiero w domu spojrzał na dziecko. Dziewczynka wyglądała jak tamta kobieta. Na brzuszku ktoś jej położył karteczkę.
przeczytał " Ma na imię Mia. Proszę zaopiekuj się nią dobrze".